sobota, 3 sierpnia 2013

Tunezja. Czym różni się wyjazd z biurem podróży od wyprawy na własną rękę?


Gorąca woda, żar lejący się z nieba, zimne drinki. Żyć - nie umierać. Tak jest w Tunezji na wycieczce zorganizowanej. Cały tydzień spędzony w kurorcie może się jednak dość szybko znudzić. Czy warto do tak pięknego kraju jechać na permanentne, hotelowe lenistwo pod palmami, czy też może jednak wysilić się odrobinę i zaznać nieco klimatu miejscowych sklepów, straganów, restauracji, środków transportu i zobaczyć, jak żyją miejscowi? To drugie - zdecydowanie ciekawsze!

Drogi dojazd

Do Tunezji niełatwo dostać się z pomocą taniego przewoźnika. Zdarzają się co prawda wolne miejsca w lotach czarterowych, ale czasem ich ceny są tak wysokie, że bardziej opłaca się wykupić pobyt z noclegami. Dlatego zdecydowaliśmy się na taką właśnie formę. I trzeba przyznać - to wielka wygoda, ale tak długi pobyt w jednym hotelu może przyprawić o zawrót głowy. Choć to z pewnością zależy po prostu od tego, co kto lubi.

Susa

Trafiliśmy do hotelu w Susie, który był podzielony na dwie części - główny kompleks i część klubową. Wykupiliśmy noclegi w tej drugiej, gdzie było nieco taniej, ale wciąż mieliśmy pełny dostęp do oferty „all inclusive”. Część klubowa w praktyce polegała na tym, że nocowaliśmy w tym samym kompleksie hotelowym, ale mieliśmy niezależne wejścia do pokoi, których w części klubowej było kilkanaście. Była tego jedna wielka zaleta: nie musieliśmy czekać na windę, żeby dostać się do naszego pokoju. Wszystko mieliśmy więc pod ręką i nie marnowaliśmy czasu w kolejkach do wjazdu na górę. A zatem mieszkanie w głównym kompleksie mogło oznaczać przede wszystkim: drożej, a niekoniecznie lepiej.

Susa to dość ciekawe miasto, ale da się je podsumować w dwóch punktach: ładna plaża i ciekawa medyna, w której można kupić wszystko. Oczywiście za wszystko też trzeba płacić. Spotkaliśmy pana, który przyniósł ze sobą starą wagę i za drobną opłatą oferował usługę zważenia. Medyna to także sklepy z pamiątkami i tłumy turystów, co oczywiście zmniejsza atrakcyjność tego miejsca. Zwiedzaniu Susy poświęciliśmy mniej więcej pół dnia.

Plaże Susy - choć ładne, są mocno zaludnione. My trafiliśmy do Tunezji na przełomie września i października - w czasie, gdy sezon już się kończył. W niektórych hotelach, w tym w naszym, turystów było jednak niemal tak dużo, jak w sezonie. A  naszym celem było raczej unikniecie tłumów. Można sobie tylko wyobrazić, jak sytuacja wygląda w miesiącach letnich.

Znużenie?

A więc zwiedzanie Susy, plażowanie, bieganie i oczywiście rozrywka dostarczana przez hotel (aerobik, siłownia, jedzenie i alkohol „do oporu”). Ileż czasu można tak wypoczywać? My już po jednym pełnym dniu zapragnęliśmy czegoś więcej od tego wyjazdu. Dlatego zaczęliśmy rozglądać się za jakimiś innymi formami wypoczynku. Nasza rezydentka stanowczo odradziła nam wynajęcie samochodu ze względu na niebezpieczne drogi i nieuważnych kierowców. Do dzisiaj żałujemy, że jej posłuchaliśmy. Ale oczywiście, bo jakże inaczej, zaoferowała nam dwudniowy, bardzo intensywny objazd po Tunezji, w czasie którego mieliśmy zwiedzić dosłownie wszystko. W innej ofercie była też zajmująca pół dnia „przejażdżka” jakimś statkiem pirackim i jednodniowa podróż do Kartaginy. Najbardziej atrakcyjny wydał się nam dwudniowy objazd po kraju, i na to też zdecydowaliśmy się. Statek odpuściliśmy, a w przypadku Kartaginy zdecydowaliśmy, że pojedziemy na własną rękę.

Tunis, Kartagina, Sidi Bou Said

Z samego rana na stacji kolejowej w Susie kupiliśmy dwa bilety do Tunisu. I ruszyliśmy w drogę nowoczesnym, klimatyzowanym, pędzącym momentami nawet 130 km/h pociągiem. Stacja kolejowa w Tunisie jest bardzo ważnym punktem na mapie miasta. Ale to nie cel naszej podróży. Ze stacji przeszliśmy się do tamtejszej podmiejskiej kolei, która swoim wyglądem przypominała metro, choć naziemne. Dzięki niej dostaliśmy się najpierw do malowniczej miejscowości Sidi Bou Said, którą warto zwiedzić. Niewielkie, białe domy z niebieskimi okiennicami i pięknie zdobionymi drzwiami stwarzają niepowtarzalny klimat, a wąskie ulice zachęcają do tego, aby schronić się w cieniu domów przed słońcem. Po dwóch godzinach spaceru zdecydowaliśmy, że wsiądziemy w kolejkę do Kartaginy.

Dystanse między miejscowościami są bardzo niewielkie, dlatego podróż między jedną a drugą zajęła dosłownie kilka minut. Kartagina rozciąga się na obszarze kilku stacji podmiejskiej kolei. Na muzeum składa się natomiast kilka punktów, które można zwiedzać na podstawie jednego biletu. Jedno jest pewne: warto je zwiedzić, bo każde z nich kryje coś niepowtarzalnego, a i przy okazji można przekonać się o ogromie i potędze ówczesnej cywilizacji. Nam wystarczyło czasu na główny kompleks muzeum i na termy Antoniusza, ale już sam spacer ulicami Kartaginy pokazuje, że ruiny można spotkać na każdym kroku i że niejednokrotnie osoby budujące nowe domy na poziomie wykopu piwnicy natrafiają na ruiny.

Tunis z kolei to miasto bardzo ciekawe i różnorodne, pokazujące świat arabski, ale i czasy kolonializmu z dzielnicą francuską, gdzie architektura łudząco przypomina Europę Zachodnią. W mieście jest też ciekawa medyna, meczety, pałace oraz rzymskokatolicka katedra, którą też warto zobaczyć.

Pomysł zwiedzenia Kartaginy na własną rękę ma swoje plusy i minusy: w naszym wypadku podróż okazała się o połowę tańsza w stosunku do zorganizowanego wyjazdu, który został nam zaproponowany w hotelu, uniknęliśmy też tłumów turystów i - co dla nas było plusem - musieliśmy sami odkryć po kawałku rozległe skarby, jakie kryją miejscowości na trasie Tunis - Sidi Bou Said.




Na Południe

 Kolejny punkt pobytu - wykupiona na miejscu wycieczka dwudniowa na południe od Susy - był rzeczywiście bardzo atrakcyjny. Zwiedzaliśmy m. in. Kairouan, El-Jem, Tamerzę, Douz, Matmatę oraz inne miejsca, których nie sposób wymienić. Mieliśmy okazję zwiedzić prawdziwą oazę, oglądać wodospady, odwiedzić rodziny żyjące w domach wykutych w skałach, wdrapaliśmy się na wzgórze, z którego widać już Algierię, jeździliśmy jeepami po pustyni, dotarliśmy do miasteczka, w którym kręcono „Gwiezdne Wojny”, oglądaliśmy wschód słońca nad słonym jeziorem okresowym, głaskaliśmy pustynne fenki i obowiązkowo mieliśmy zaplanowaną podróż wielbłądem. Atrakcji było tyle, że momentami traciliśmy orientację, w którym miejscu się znajdujemy. Tego było po prostu tak dużo, że nikt niczego już nie ogarniał, co nie zmienia faktu, że było ciekawie. Znacznym minusem tej podróży było to, że nasz pilot obrał standardową trasę, a więc w każdym miejscu, do którego dojeżdżaliśmy, było już mnóstwo autokarów, z których wysiadali ci sami ludzie, których już widzieliśmy we wcześniej zwiedzanym miejscu. Ciekawostką jest to, że w miejscu, gdzie nocowaliśmy w trakcie naszej dwudniowej wycieczki (nie pamiętam nazwy miejscowości), leciała słona woda z kranu! Mimo że hotel miał wysoki standard, to nie dało się w nim porządnie wykąpać, ponieważ słona woda odbiera uczucie świeżości. Ale miejscowi z tym sobie radzą. Problem polegał na tym, że hotel znajdował się w rejonie słonych, okresowych jezior.... Ale dla turysty to też atrakcja!

Po bardzo wyczerpującej podróży objazdowej powróciliśmy do naszego hotelu. Byliśmy jednak tak zmęczeni tym bardzo intensywnym zwiedzaniem, że tylko jedliśmy, piliśmy, leżeliśmy i właściwie tyle. I nadszedł czas powrotu do domu.

Wniosek jest jeden: Zorganizowana wycieczka nie jest naszym ulubionym sposobem, na spędzanie wolnego czasu poza domem Oczywiście, tak też można wypoczywać, ale wtedy albo się leży, albo wykupuje wycieczki po dość wysokich cenach, w ramach których trzeba biec z językiem na brodzie, żeby „zaliczyć” każdy kolejny punkt programu. Tak więc nawet jeśli mamy mix - czyli relaks przy hotelu połączony z intensywnym zwiedzaniem - narzucone dla ogółu tempo po jakimś czasie (nieważne czy intensywnie, czy spokojnie) zaczyna nużyć lub męczyć. Tracimy uczucie panowania nad swoim czasem. Przewidywalność dnia - o ile stwarza na co dzień poczucie bezpieczeństwa - na wyjeździe bywa wręcz frustrująca i wzmaga niedosyt przygody.

Jak do tej pory to była nasza jedyna wycieczka z biura podróży i na razie nie zanosi się na to, aby były kolejne. W zorganizowanym wyjeździe plusem dla niektórych mogło być to, że bus kolejno odhaczał po swojej trasie najważniejsze punkty i każdy miał pewność , że nic godnego obejrzenia nie zostanie pominięte. Ale czy zawsze musi o to chodzić w podróżowaniu - aby zobaczyć jak najwięcej, w jak najkrótszym czasie? Na to pytanie odpowiedzieliśmy sobie w czasie podróży po Tunezji.

Naszym zdaniem

Zalety podróżowania z biurem podróży:

- Wygoda: to przede wszystkim dojazd pod same drzwi hotelu i pewny nocleg, pomoc rezydenta i obsługi hotelowej, przetarte szlaki i możliwość zapewnienia sobie względnej pewności co do standardów, w jakich przyjdzie nam spędzać czas, w wersji All inclusive : nie trzeba troszczyć się o jedzenie, picie, w tym alkohol

- Oszczędność czasu, którego nie tracisz na planowanie, lub prostowanie nieprzewidzianych sytuacji. Dla osób, które żyją w ciągłym biegu, może to być dobra opcja na przestawienie trybu życia i jedyna opcja, kiedy naprawdę mogą odpocząć. Nie oszukujmy się – w zależności od indywidualnych potrzeb, taki wyjazd stanowi często jedyną szansę, żeby choć na chwilę zapomnieć o tym czym jest stres, obowiązek i konieczność podejmowania decyzji.

- Różne formy animacji dla turystów zapewniane przez organizatorów. W zależności od oferty możemy mieć cały wachlarz atrakcji sportowych w jednym miejscu: od jogi na plaży, aerobiku w wodzie, po sztuki walki i naukę tańca. To też czas, kiedy możemy zadbać o swoją aktywność fizyczną i kondycje lub przekonać się do zmiany nawyków i stylu życia, choć wieczne jedzenie od tego odciąga.

- Jeżeli brakuje nam towarzystwa innych, lub podróżujemy sami, łatwo możemy znaleźć jakiegoś kompana wśród turystów (zbliżają zwłaszcza objazdowe wycieczki - kiedy grupa ma wspólny cel), nawet jeżeli nie mamy zamiaru zawierać głębszej znajomości, możemy poćwiczyć nasze kompetencje społeczne, poznać ciekawą historię lub po prostu uniknąć nudy (uwaga - nie jest to zawsze plus dla tych, którzy przyjechali pobyć trochę sami)

 -Nikt nie trzyma nas na siłę w hotelu, jeśli chcemy sobie urozmaicić wyjazd, mamy do wyboru wycieczki fakultatywne lub wypady na własną rękę. Oczywiście to wiąże się z dodatkowymi kosztami, ale dla chcącego urozmaicić sobie podstawą ofertę wycieczki zawsze się znajdą dodatkowe opcje i możliwości i taki typ wyjazdu może stanowić przygodę

Wady podróżowania z biurem podróży:

- W podstawowej ofercie zwykle tylko pobyt i wyżywienie. Na miejscu dopiero okazuje się, do ilu rzeczy jeszcze będziemy musieli dopłacić.

- Jeśli byliśmy już tak leniwi, żeby: nie sprawdzić wcześniej biura podróży, opinii o wybranym hotelu, czy dokładnie się zapoznać z regulaminem oferty, to możemy się narazić na jeszcze większe „niespodzianki”, niż byśmy nawet przypuszczali. Wyjazd zorganizowany nie zwalnia nas z pewnych obowiązków. Nadal należy zachować rozwagę i czujność, jakkolwiek piękne by to było, Nie da się całkowicie „wyłączyć myślenia na czas wakacji ;)

- Czas niby upływa swobodnie, ale zanim się obejrzymy, zaczynasz pilnować stałych godzin narzuconych posiłków, programu atrakcji, spotkań z opiekunem wycieczki. Nagle okazuje się, że pilnujemy czasu, chociaż teoretycznie nie musimy. Natomiast jeśli wykupi się wycieczkę objazdową (która jest dwukrotnie droższa niż podróż na własną rękę, ale za to naszpikowana po brzegi atrakcjiami), jesteśmy wręcz niewolnikami czasu, bo nikt na nas nie będzie czekał, a całość jest uzależniona od programu i przewodnika. Otrzymujemy sporą dawkę informacji w bardzo krótkim czasie, często niewiele z tego wynosząc. Zwiedza się jego oczami i trzeba trzymać się jego zaplanowanych ram czasowych.

- Brak kontaktu z autochtonami. Z miejscowymi porozmawia się tylko albo na stołówce, albo na targu, bo turyści trochę automatycznie izolują się od mieszkańców miasta spoza kompleksu hotelowego.

- Jest się notorycznie naciąganym przez pilotów, rezydentów i przewodników na sklepy z pamiątkami u ich zaprzyjaźnionych sprzedawców.

4 komentarze:

  1. Co by nie było to każdy wyjazd turystyczny jest bardzo fajny, gdyż wtedy przede wszystkim wypoczywamy. Jak dla mnie bardzo ważnym jest to, aby mieć odpowiednie ubezpieczenie na taki wyjazd. Przed wyjazdem wchodzę na kalkulator https://kioskpolis.pl/kalkulator-turystyczny/ i dosłownie po chwili mam możliwość poznania wszelkich składek. Super sprawa jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś bardzo często podróżowałem do tego kraju z moją żoną ale od czasu jak choruje na Wrodzony przerost nadnerczy o czym można przeczytać na https://medlabo.pl/wrodzony-przerost-nadnerczy-wpn-cah-przyczyny-mechanizm-powstawania-objawy-diagnostyka-leczenie-powiklania/ nie jest nam łatwo pogodzić kosztu leczenia i podróże :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że całkiem nieźle znacie się na tym temacie i może w takim razie ktoś z ws będzie w stanie podpowiedzieć mi gdzie jest się teraz najlepiej zgłosić po taki produkt finansowy https://lowcachwilowek.pl/ jak kredyt gotówkowy? Będę wam bardzo wdzięczny za pomoc i polecenia jakiejś sprawdzonej firmy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mojego gustu nie ma nic niegodnego w pożyczaniu pieniędzy, ale trzeba pamiętać, że jest to coś co kiedyś będzie trzeba spłacić. Jak wiadomo przeróżnie w życiu bywa i w razie czego spłata chwilówek Rybnik okazała się problematyczna to trzeba szukać rozwiązań np. pomoc doradców kredytowych.

      Usuń