niedziela, 8 grudnia 2013

Trzy kraje w kilka dni: Litwa, Łotwa, Estonia




Późna jesień i początek zimy zachęcają do wyrwania się raczej w cieplejsze rejony świata. Podróż, o której piszę, to krótka relacja z sierpniowego wypadu. Taki wyjazd nie wymaga zbyt wiele. Wolny, nieco dłuższy weekend, samochód, trochę benzyny oraz drobne na jedzenie i noclegi. W efekcie można zwiedzić najpiękniejsze miasta krajów bałtyckich, poleżeć na plaży, która nawet w czasie sezonu jest pusta, i oczywiście podziwiać przyrodę krajów naszych sąsiadów.

W tym przypadku szybka podróż nie była celem samym w sobie. Nadarzyła się po prostu odrobina wolnego czasu, która pozwoliła nam na zorganizowanie krótkiego wyjazdu. Oczywiście można go jeszcze bardziej okroić lub - przeciwnie - znacznie wydłużyć. W tej podróży dla lubiących posługiwać się mapą tradycyjną śmiało można korzystać z wersji papierowej, ale oczywiście sprawniej i szybciej jest z popularnym GPS-em. Nasza ekipa wyjechała z Siedlec. Dystans całej podróży był tylko nieco dłuższy niż w przypadku podróży nad polską plażę Bałtyku. Na trasie przejazdu warto zaplanować Augustów - jedno z ciekawszych miejsc znajdujących się po drodze. Jeśli dysponujemy czasem, możemy zaplanować nocleg w Augustowie. Oczywiście największa atrakcja to Kanał Augustowski - wspaniały zabytek XIX-wiecznej inżynierii łączący Biebrzę i Niemen.

Kowno i Wilno

Z Augustowa do granicy z pierwszym krajem - Litwą - już tylko 35 km. Gdy ją przekraczamy, mijamy dawne punkty kontroli jeszcze z czasów, gdy na Litwę nie było tak łatwo wjechać. Stamtąd drogą A5 kierujemy się do Kowna. Po mniej więcej półtorej godziny jazdy docieramy do celu. Architektura i zabytki Kowna być może nie rzucają od razu na kolana, jednak dla tych, którym kojarzy się to miasto z faktami z przeszłości, na pewno coś ciekawego się znajdzie. Niewątpliwie warto zobaczyć ruiny zamku, ratusz i kilka ciekawych kościołów. W mieście znajduje się również wiele interesujących kamienic. Kowno to także miejsce spotkania dwóch rzek: Wilii i Niemna. Na spacer po centrum i rozejrzenie się dookoła - bez zwiedzania tamtejszych muzeów - polecam mniej więcej dwie godziny. Uwaga - większość parkingów w centrum płatna.

Z Kowna - w drodze do Wilna - warto zatrzymać się w Trokach. Dojedziemy tam trasą A1 w mniej więcej godzinę. Największą atrakcją miejscowości jest zamek - co prawda zrekonstruowany, ale robiący wrażenie. To jednak nie wszystko. Miejscowość jest bardzo malowniczo położona, a uroku dodają jej przepiękne, drewniane, różnokolorowe domy. Tutaj mogą pojawić się problemy z parkowaniem, ale tylko w czasie sezonu. Parkingi są oczywiście płatne.

Kilkanaście kilometrów dalej znajduje się już Wilno. Miasta nie trzeba reklamować. Jednych zachwyca, innych trochę mniej. Mnie zachwyciło. Historyczne centrum miasta jest gruntownie odnowione i pełne atrakcji turystycznych. Smakosze dobrego jedzenia na wileńskiej starówce również znajdą coś dla siebie. Mojej ekipie udało się znaleźć nocleg poza murami Starego Miasta, ale w sąsiedztwie około 200 metrów od Ostrej Bramy, z miejscem parkingowym. Przy założeniu, że w czasie nieco dłuższego weekendu podróżujemy intensywnie, zdecydowaliśmy, że spędzimy w Wilnie późne popołudnie i wieczór. Nam wystarczyło. Następnego dnia rano wyruszyliśmy dalej.

Jedziemy naprzód

Kolejnym celem wojażu była Ryga. Jeśli wyjedziemy rano, np. o 9, to na 12:30 powinniśmy być na miejscu. Wilno i Ryga są dość dobrze skomunikowane drogami o standardzie pozwalającym na bezpieczną i przyjemną jazdę. Po przejechaniu nieco ponad 200 km mijamy również opustoszały punkt graniczny. W trakcie tej podróży, kilka kilometrów od granicy, zatrzymali nas łotewscy strażnicy. Kontrola była na szczęście szybka. Zweryfikowali tylko dokumenty: paszporty, dowód rejestracyjny i prawo jazdy.

W samej Rydze znaleźliśmy hostel w sąsiedztwie głównej stacji kolejowej, w starej kamienicy. Lokum przyjemne, a - co najważniejsze - z miejscem parkingowym. Jedynym minusem był hałas w nocy spowodowany przejeżdżającymi od czasu do czasu pociągami towarowymi. Uroki miasta zrekompensowały jednak tę niedogodność.

Całe popołudnie i wieczór poświęciliśmy na zwiedzanie centrum Rygi. Zachwyciła nas starówka i zaskoczyły tłumy turystów szturmujących restauracje i główne deptaki miasta. Szokowała też liczba restauracji włoskich. Widać mieszkańcy Rygi kochają Italię. W mieście nadzwyczaj często pojawia się symbol kota, a nieodłącznym elementem krajobrazu jest rzeka Dźwina, której wały są już dość zaniedbane, a więc i niewiele osób nimi spaceruje. Jedno jest jednak pewne: Ryga tętni życiem. Poza centrum jest jednak nieco inaczej. W wielu miejscach widać elementy postsowieckie - przede wszystkim bloki z wielkiej płyty. To jednak nie ujmuje magii tego miejsca.

Piękna Estonia 

W Rydze zaplanowaliśmy dwa noclegi, więc mieliśmy trochę czasu, by wybrać się nieco dalej. Następnego dnia rano wyruszyliśmy do Tallina. Przekraczanie granicy obyło się bez kontroli granicznej. Z nastawieniem na krótką podróż uznaliśmy, że ograniczymy zwiedzanie stolicy Estonii do najciekawszych miejsc. I tak przespacerowaliśmy się starówką (mury obronne robią wielkie wrażenie). Zobaczyliśmy pałac Kadriorg, ratusz, Dom Wielkiej Gildii, widzieliśmy też kilka ciekawych, zabytkowych kościołów. Podziwialiśmy też ciekawe widoki na Zatokę Fińską.
 
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Parnawie, gdzie wybraliśmy się na plażę. Co nas zaskoczyło - w samym środku sezonu urlopowego na plaży było dosłownie kilkanaście osób. Dlatego na przyszłość już wiem - dużo bardziej opłaca się jechać do Estonii - np. do Parnawy, niż do Władysławowa, gdzie na plaży leży się w ogromnym ścisku. W Parnawie prawie całą plażę mieliśmy dla siebie.

***

W czasie podróży mieliśmy zarezerwowane łącznie cztery noclegi (50-80 zł/noc). Podróżowaliśmy we czwórkę jednym samochodem, dzięki czemu transport kosztował bardzo mało (około 150 zł na głowę). Mieliśmy ze sobą karty EKUZ, ale też wykupiliśmy dodatkowe ubezpieczenie samochodu.

W podróż na Litwę, Łotwę i Estonię warto wybrać się w czasie sezonu urlopowego, gdy można poleżeć na plaży. Łotewskie i estońskie plaże dają poczucie swobody i intymności, a zwiedzanie miast krajów bałtyckich dostarcza turystycznych atrakcji dla głodnych nowych doznań turystów.

Warto? Warto!!!