Po długim i leniwym poranku zapakowaliśmy się do naszego
różowego auta i bardzo dobrze oznaczonymi drogami dotarliśmy do Nazaretu. Tam
już widać (nie tylko po architekturze silne wpływy arabskie). Też po kulturze
jazdy samochodem łatwo zauważyć, że ma się do czynienia z kierowcami o dużym
temperamencie (przypominało to jazdę samochodem po Maroku). W samym Nazarecie
oznaczenia zarówno dróg, jak i zabytków są bardzo słabe, dlatego kilkakrotnie
dopytywaliśmy miejscowych o to, jak dotrzeć do Bazyliki Zwiastowania Pańskiego.
Również nieco trudniej o osoby mówiące po angielsku. Mieliśmy też spore
problemy z parkowaniem. Na szczęście udało się, i to na ulicy z parkingiem
bezpłatnym.
Bazylika Zwiastowania |
Zakwaterowanie i sylwestrowe niespodzianki
Jeden z korytarzy w naszym hostelu |
Nasz pierwszy wieczór w Świętym Mieście to był Sylwester.
Wcześniej naczytaliśmy się o tym, że Izrael nie obchodzi Nowego Roku. I na to
się nastawiliśmy. Ale zupełnie przypadkowi ludzie zaczepiali nas na ulicy i po
angielsku życzyli nam szczęśliwego Nowego Roku. Niektórzy z turystów w hostelu byli zdezorientowani i nie bardzo wiedzieli, co robić i podpytywali, gdzie się
wybieramy. My jednak liczyliśmy na jakieś fajerwerki, więc zdecydowaliśmy się
spędzić okolice północy na dachu hostelu. Mogliśmy poszukać jakiegoś klubu, bo
gdzieniegdzie ponoć odbywały się imprezy noworoczne, ale byliśmy zbyt zmęczeni.
Powiem jedno - warto było iść na taras, bo fajerwerki jednak były. I najlepsze
jest to, że byli nimi zaskoczeni sami jerozolimczycy.
Sylwester był dla nas zaskoczeniem jeszcze innego typu. Gdy
kilkanaście minut po godzinie 23 zjawiliśmy się sklepie kupić coś na śniadanie
i zaopatrzyć się w dodatkowy alkohol, dowiedzieliśmy się, że po 23 alkoholu w
Izraelu nie kupimy...
Dzień 4. Zwiedzamy Święte Miasto
Mur Jerozolimy. Całkiem niedaleko zaparkowaliśmy auto |
Gdzie znaleźć darmowy postój w centrum Jerozolimy?
Płatne parkingi były o tyle kłopotliwe, że po trzech godzinach i tak trzeba było zabrać samochód. Po ósmej wyszliśmy po auto. Wsiedliśmy i przez jakieś 40 minut jeździliśmy i szukaliśmy. W końcu natrafiliśmy na jakiś zaułek. Najpierw zaparkowaliśmy w miejscu, gdzie nie było tablicy informującej o płatnym parkingu, ale coś nam nie grało. Spytaliśmy dwie osoby, które powiedziały, że za wszystko się płaci. Poszedłem więc do sklepu, żeby kupić bilet parkingowy. Gdy już miałem płacić, Żyd kupujący pieczywo spytał, gdzie zaparkowałem. Wyszliśmy na zewnątrz, wskazałem mu miejsce, a on powiedział, że to jedyna ulica w okolicy, gdzie nie trzeba płacić. Później jeszcze podszedł do mnie, żeby się upewnić czy dobrze zaparkowaliśmy. Tam pozostawiliśmy auto. Najśmieszniejsze jest to, że Tomek poszedł szukać po podwórkach i nawet już gotowy był przestawić śmietnik, żebyśmy zaparkowali w wąskiej uliczce pod blokiem. I tym sposobem pozostawiliśmy auto przy ulicy Shivtei Israel, niedaleko od Starego Miasta, na cały dzień.
Zwiedzamy do woli
Wejście do Grobu Jezusa w Bazylice Grobu |
Obraz ilustrujący wygląd głównej ulicy Jerozolimy z czasów Chrystusa |
Ściana Płaczu z widokiem na meczet Al-Aksa |
Tego samego dnia wybraliśmy się pod Ścianę Płaczu. Na placu
przy ścianie mnóstwo żołnierzy pilnujących porządku, a przy wejściu do samego
placu bramki wykrywające metal. Zadziwiające było to, że kobiety odchodzące od
ściany do pewnego momentu muszą iść tyłem - tak, aby od ściany się nie
odwrócić. Nigdy o tym nie słyszeliśmy...
W Dzielnicy Muzułmańskiej jest oczywiście najwięcej Arabów
handlujących pamiątkami. W niewielkich sklepikach można łatwo się zatracić.
Kupić można dosłownie wszystko, łącznie z ubraniami. Oczywiście nie wypada się
nie targować, bo z ceny sprzedający schodzą często nawet połowę. A już
największe wrażenie robi moment, gdy nadchodzi czas modlitwy i gdy sprzedawcy
rozkładają dywaniki, na których klękają i zaczynają się modlić z twarzami
skierowanymi w stronę Mekki. Oczywiście wtedy niczego się u nich nie kupuje,
ale sklepy pozostają otwarte.
Tego dnia próbowaliśmy znaleźć jakieś ciekawe miejsca do
jedzenia. I wylądowaliśmy na pizzy przy Via Dolorosa. Tego dnia udało się nam
jednak spróbować też lokalnego, szczególnie popularnego wśród Arabów fast-foodu
- falafela.
Dzień 5. Betlejem i zakupy
W momencie, gdy zdecydowaliśmy się na to, aby do strefy
Autonomii Palestyńskiej pojechać autem, dowiedzieliśmy się, że auto
wypożyczone w Tel Awiwie nie ma odpowiedniego ubezpieczenia. Dlatego pozostał
nam transport lokalny. najpierw pojechaliśmy autobusem, a dalej wzięliśmy
taksówkę, która podwiozła nas pod samą Bazylikę Narodzenia Pańskiego. Tam
zwiedziliśmy oczywiście bazylikę, a później porozglądaliśmy się po Betlejem, i
przeszliśmy się po okolicznych straganach. Jedno jest pewne: Ceny są zupełnie
inne. Wiele produktów można kupić znacznie taniej i się po prostu obkupić.
Byliśmy też o krok od zwiedzenia Herodionu i Hebronu, bo
taksówkarz zaproponował bardzo korzystną cenę, jednak w końcu odpuściliśmy sobie ten fragment
podróży. Ale oferta kusząca, bo za naprawdę niewielkie pieniądze można objechać te okolice z własnym taksówkarzem, który poczeka na turystów, a obowiązuje wcześniej uzgodniona cena. Wspomnę jeszcze, że po powrocie do Jerozolimy - w hostelu, w którym nocowaliśmy, dwie osoby opowiedziały mi
swoje doświadczenia po podróży do Hebronu. Obydwaj panowie zostali obrzuceni
przez dzieci kamieniami, więc uznali, że to dobrze, że tam nie pojechaliśmy.
Pozostałą część dnia po powrocie do Jerozolimy spędziliśmy
na spacerach po różnych dzielnicach Starego Miasta i na poszukiwaniach pamiątek
dla siebie i dla znajomych. Oczywiście wybierać jest w czym. Niektórzy handlarze są dość natarczywi, niektórzy liczą na słabą pamięć klientów, ale jak dobrze się z nimi pogada, to naprawdę dialog może zdziałać cuda jeśli chodzi o ostateczną cenę pamiątki w stosunku do wyjściowej.
Z zainteresowaniem przeczytałem ten bardzo ciekawy opis podróży do Jerozolimy i okolic. Uwielbiam takie zwiedzanie! Mieszkać przy ulicy św. Marka w Jerozolimie to jest coś! Być może właśnie w domu św. Marka odbyła się Ostatnia Wieczerza (obecnie znajduje się tu kościół i klasztor). "W Jerozolimie bez GPS-u może być nieco trudno" - w samym Starym Mieście najlepiej sprawuje się papierowy plan, ale o mapy na GPS raczej trudno. Można samemu przekonwertować dość dokładne i szczegółowe mapy projektu OSM do formatu obsługiwanego przez odbiorniki Garmina, ale z gotowymi mapami Jerozolimy na GPS niestety się nie spotkałem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń